Koneser, reż. Giuseppe Tornatore

Nic nie jest takie, jakim się wydaje

Jak wiele świetnych filmów, Koneser (2013), thriller psychologiczny w reżyserii Giuseppe Tornatorego, jest wariacją na ograny temat.

On jest bogaty, spełniony zawodowo, obyty w świecie i, jak wskazuje jego nazwisko (Oldman), najlepsze lata ma już za sobą. Jest wybitnym znawcą sztuki i umie odróżnić falsyfikat od autentyku, bo, jak mówi, fałszerz nie może się oprzeć pokusie, by dodać coś od siebie – bezwiedne pociągnięcie pędzlem czy nieistotny szczegół: i to właśnie go zdradza. Krótko mówiąc, w każdym falsyfikacie kryje się zawsze coś autentycznego.

Jeśli nie mogą go oszukać najwięksi fałszerze, to kto tego dokona?

Ona z kolei jest tajemnicza, krucha, ponętna i tak młoda, że mogłaby być jego córką.

Kiedy już jest po wszystkim, on zmienia się nie do poznania.

Virgil Oldman (Geoffrey Rush w popisowej roli) to ceniony licytator i marszand, żyjący jak odludek w bezimiennym europejskim mieście. Virgil nosi zawsze rękawiczki, farbuje włosy, nie ma telefonu komórkowego i nigdy nie spał z kobietą. Zimny jak stal i sztywny jak manekin, funkcjonuje z mechaniczną precyzją cyborga. Jest on po części człowiekiem, po części maszyną, robotem w ludzkiej skórze, jakiego może już widzieliście w realnym świecie.  

Virgil nie jest jednak typowym czy stereotypowym człowiekiem sukcesu z uśmiechem samozadowolenia na pustej twarzy. Weźmy jedną z pierwszych scen. Virgil siedzi nieruchomo w ekskluzywnej restauracji i jak zahipnotyzowany wpatruje się w wykwintny tort z płonącą świeczką, swój prezent urodzinowy od szefa kuchni. Kamera robi zbliżenie to na tort, to na jego twarz, świeczka topnieje, a my czujemy, że dzieje się coś ważnego i zarazem dziwnego, coś co przeczy prawom optyki, bo Virgil widzi przed sobą nie tort czy świeczkę, ale swoje życie teraz i w niedalekiej przyszłości. W chwili nagłego olśnienia uświadamia sobie, że życie jest zbyt krótkie, by je marnować na „renesansowy deser z kremu ptysiowego i gorzkich migdałów,” dziękuje za tort i z dumnie zadartym podbródkiem wychodzi z restauracji. Obejrzyjcie tę scenę jeszcze raz, a zobaczycie niewielką rzeźbę przedstawiającą nagiego mężczyznę z kikutem ramienia – ukryta aluzja do życia Virgila, w którym też czegoś brak.

Virgil posiada okazałą kolekcję kobiecych portretów, którą zgromadził dzięki krętactwom i oszustwom z pomocą przyjaciela, niedoszłego artysty malarza o imieniu Billy (Donald Sutherland). Jest ona dla niego tak cenna, że przechowuje ją w pilnie strzeżonym pomieszczeniu (drzwi antywłamaniowe, zamek elektroniczny) ukrytym za regałem na rękawiczki. Virgil spędza tam wieczory, napawając się widokiem „swoich kobiet”, jak czule nazywa swoje portrety, i czcząc je niczym boginie. Virgil potrafi uciec na upojną chwilę od świata, ale uciec od samego siebie nie może. W tym celu musi poznać kobietę z krwi i kości i odłożyć rękawiczki na półkę – wielkie wyzwanie dla kogoś, kto się boi kobiet nie mniej niż zarazków. 

W tym momencie zjawia się ona, Claire Ibbetson (Sylvia Hoeks).

Claire, młoda atrakcyjna kobieta, mieszka samotnie w odziedziczonej po rodzicach rezydencji. Pewnego dnia zleca Virgilowi sprzedaż swojej kolekcji antyków i dzieł sztuki. Niedługo potem staje się jasne, że Claire z jakichś powodów unika spotkania twarzą w twarz z Virgilem. Początkowo Virgil chce się wycofać, ale zmienia zamiar, gdy odkrywa, że Claire cierpi na agorafobię (chorobliwy lęk przed otwartą przestrzenią). Zresztą Claire przez pierwszą połowę filmu kontaktuje się z Virgilem tylko telefonicznie i przez drzwi do swoich sekretnych pokoi, od czasu do czasu obserwując go przez ukryty wśród fresków wizjer.

Zwróćmy uwagę na poboczny wątek: Virgil znajduje w rezydencji Claire stare, zardzewiałe części mechaniczne i pokazuje je młodemu majsterkowiczowi Robertowi (Jim Sturgess), który stwierdza, że należały one kiedyś do androida skonstruowanego przez francuskiego wynalazcę, Jacquesa de Vaucansona (1709-1782). Robert mówi, że zrekonstruuje androida, jeśli Virgil dostarczy mu pozostałe części.

Wracając do głównego wątku: Claire wciąga Virgila w przewrotną grę, polegającą na przemiennym przyciąganiu i odpychaniu, gdzie pochlebstwa, zaloty i czułości mieszają się z wybuchami gniewu, napadami histerii, nagłymi zniknięciami, cudownymi powrotami. Virgil odkrywa w końcu uroki seksu, zakochuje się w Claire i pokazuje jej swoją kolekcję. Claire zapewnia Virgila, że cokolwiek się wydarzy, ona naprawdę go kocha. Pewnego dnia Virgil po powrocie do domu stwierdza, że zniknęła cała jego kolekcja, a wraz z nią Claire. W ogołoconym pomieszczeniu jest za to automat Vaucansona – osobliwa kopia Virgila z czasów, kiedy ten przypominał robota – odtwarzający wiadomość od Roberta: W każdym falsyfikacie kryje się zawsze coś autentycznego. Zgadzam się całkowicie i dlatego będzie mi pana brakowało, panie Oldman.  

W kawiarni naprzeciw posesji Claire Virgil poznaje obdarzoną niezwykłą pamięcią kobietę (Kiruna Stamell), która go informuje, że jest właścicielką rezydencji; że wynajmuje ją często „ludziom kina”; że dwa lata przed włamaniem oddała ją w najem „młodemu, bardzo miłemu człowiekowi, który potrafił wszystko naprawić”; i że w ciągu półtora roku Claire, cierpiąca rzekomo na lęk przestrzeni, wychodziła z domu 237 razy.

Virgil załamuje się i trafia do zakładu psychiatrycznego. W ostatniej scenie przyjeżdża do Pragi, a potem czeka „na kogoś” w przedziwnej restauracji pełnej zegarów i kół zębatych, w jedynym miejscu, gdzie Claire była szczęśliwa, i za którym tęskniła.

*

Akcja Konesera toczy się w porządku chronologicznym aż do momentu kradzieży, po czym świat Virgila rozsypuje się na kawałki i musimy odtwarzać bieg wypadków z reminiscencji, zadając sobie pytania, na przykład: Czy Virgil odzyskał równowagę po załamaniu psychicznym? Czy trafił do szpitala przed przyjazdem do Pragi, czy później? Czy Claire w jakiś sposób zaaranżowała z nim spotkanie? Czy Virgil przyjechał do Pragi z niejasną nadzieją, że może przypadkiem spotka Claire, czy też uroił sobie tę scenę w psychiatryku?  

Narzuca się także pytanie, kto był mózgiem całej operacji. Oczywiście, Robert wynajmuje rezydencję, rekonstruuje automat Vaucansona i ośmiesza Virgila. Niewykluczone jednak, że jest on tylko kimś w rodzaju łącznika między Virgilem a faktycznym organizatorem, osobą starszą, bardziej doświadczoną, działającą z ukrycia. Wszystkie tropy prowadzą więc do Billy’ego.

Jako długoletni przyjaciel i wspólnik w ciemnych interesach Virgila Billy zna jego nawyki, sekrety i słabe strony. Jedyne, czego nie wie, to gdzie Virgil przechowuje swój skarb, i dlatego obmyśla misterną intrygę, wykorzystując aktorkę Claire jako przynętę. Warto wspomnieć, że pod koniec filmu Billy przysyła Virgilowi namalowany przez siebie obraz. Przyjrzyjcie mu się uważnie, a przekonacie się, że jest on uderzająco podobny do portretu matki Claire, który Virgil widział w rezydencji na długo przed kradzieżą. To mogłoby znaczyć, że Billy i Claire, którzy w filmie nie spotkali się ani razu i przypuszczalnie się nie znali, byli w zmowie. Co więcej, Billy omalże się nie zdradza przed Virgilem, gdy mówi: Uczucia są jak dzieła sztuki. Można je sfałszować. Będą wyglądały jak autentyk, ale to falsyfikat (…) Wszystko można upozorować, Virgilu. Radość, ból, nienawiść. Chorobę, wyzdrowienie. Nawet miłość.      

Sądząc z fabuły, postępowaniem Billy’ego mogły kierować głębsze motywy, niż zwykła chciwość. Jest całkiem możliwe, że chciał się on na Virgilu zemścić, bo ten nie docenił jego wielkiego talentu artystycznego i w niego nie wierzył. W pewnym momencie Virgil mówi do Billy’ego: Miłość do sztuki i umiejętność trzymania pędzla nie czynią człowieka artystą. Do tego potrzebna jest wewnętrzna tajemnica, której ty, mój drogi Billy, nigdy nie posiadałeś. Virgil w zasadzie ma rację, bo prawdziwym artystą trzeba się po prostu urodzić, ale jego opinia o Billym jest w najlepszym razie dyskusyjna, a w najgorszym – okrutna, tym bardziej, że pochodzi od przyjaciela. Uważam, że ten pisarz… jak mu tam było?… wcale się nie mylił: Zraniona duma to nie żarty, szczególnie jeśli chodzi o sztukę.

Nasuwa się też pytanie, czy można całkowicie „sfałszować” miłość. Billy uważa, że miłość nie różni się od innych uczuć, które, jak wiemy z doświadczenia, potrafią udawać zarówno mężczyźni, jak i kobiety. Virgil tymczasem twierdzi, i jako rzeczoznawca udowodnił, że w każdym falsyfikacie kryje się zawsze coś autentycznego, co by sugerowało, że oszustka Claire jednak może go kochać. I tu właśnie pojawia się jeszcze jedno, bardzo ważne pytanie: Czy Virgil i Claire spotkają się w restauracji w Pradze? Virgil na swoje nieszczęście miesza sztukę z życiem (weźmy dla przykładu jego „kobiety”), więc wierzy, że tak, ale kto się zgadza z jego (nie)przyjacielem Billym, że wszystko można sfałszować, ten wie, że to nierealne. To my ulegamy oszustom, nie oni nam.       

*

Na pierwszy rzut oka może się wydawać, że Koneser jest filmem bardzo pesymistycznym. Virgil traci niemal wszystko: bezcenną kolekcję, prestiżową pracę i miłość życia. Na domiar wszystkiego złodzieje, którzy go z zimną krwią i, jak by powiedział mój znajomy prawnik, z góry powziętym zamiarem okradli i poniżyli, znikają bez śladu, nie ponoszą żadnej kary, nie są nawet ścigani przez prawo. Wydawać by się mogło, że nie ma w tym filmie miejsca na przyzwoitość ani sprawiedliwość.

Ale spójrzmy na to z innej strony. Przed poznaniem Claire Virgil jest samolubnym, próżnym mizantropem. Wiedzie marne życie w pogoni za dobrami materialnymi, których znaczną część zdobywa dzięki oszustwom. Co ciekawe, nie może zgłosić włamania na policję, bo wie, że w śledztwie wyjdą na jaw jego szemrane interesy z Billym. Powiedzmy jasno: Virgil jest niewiele lepszy od cwaniaków, którzy go wykiwali. A jednak, co trzeba mu przyznać, ma pasję do sztuki, która jest przyczyną jego wewnętrznego rozdarcia – walki ducha z materią, tak błyskotliwie przedstawionej w scenie z tortem. Po poznaniu Claire Virgil otwiera się na świat, staje się, jak to mówią, lepszym człowiekiem, przestaje farbować włosy i nosić rękawiczki, albo inaczej: akceptuje siebie takim, jakim jest, i przezwycięża niechęć do ludzi. I wreszcie, co najważniejsze, nie żyje już tylko dla samego siebie. W tym sensie symbolicznego znaczenia nabiera ostatnia scena z Virgilem czekającym na kogoś.

Zwróćmy jeszcze uwagę na pewien szczegół: Koneser i zaczyna się, i kończy w restauracji, tyle tylko że pierwsza scena dotyczy konsumpcji, a ostatnia – miłości. 

 

(Z angielskiego przełożył Krzysztof Mąkosa)

 

© by Krzysztof Mąkosa

 

Reżyseria: Giuseppe Tornatore

Scenariusz: Giuseppe Tornatore (opowiadanie i scenariusz)

Operator: Fabio Zamarion

Muzyka: Ennio Morricone

Obsada: Geoffrey Rush (Virgil Oldman), Sylvia Hoeks (Claire Ibbetson), Jim Sturgess (Robert), Donald Sutherland (Billy) i in.

 

Leave a reply

Your email address will not be published.